Geoblog.pl    tomoviator    Podróże    Norwegia 2010 autostopem:)    Piękne słońce i cudna droga all day long
Zwiń mapę
2010
02
wrz

Piękne słońce i cudna droga all day long

 
Norwegia
Norwegia, Gravdal
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2721 km
 
Po raz kolejny korzystamy z norweskiej uprzejmości i jemy śniadanie w norweskim domu. Piszemy do właściciela kartkę z podziękowaniami, po norwesku oczywiście:) i ruszamy. Idziemy sobie w pięknym wrześniowym słoneczku, które sprawia, że jest nam naprawdę ciepło i komfortowo. Idziemy na północny kraniec Bjerkvik, stąd po godzince zabierze nas Pani z dzieckiem, z którą przejedziemy jakieś 60 km.Jest bardzo sympatycznie, zatrzymujemy się w miejscowości Bogen, gdzie robimy sobie przystanek. Uzupełniamy zestaw kartonów, których będziemy potrzebowali jeszcze góra 3-4 sztuki, nalewamy wody do bukłaków i robimy sobie zdjęcia na unikalnym nabrzeżu. Wreszcie idziemy znów na stopa, i po godzinie coś łapiemy. Jedziemy z miłą starszą Panią, która wraca z wczasów, podwozi nas do rozjazdu drogi E10 i 83. Droga 83 to stara trasa, obecnie raczej rzadko uczęszczana, zastąpiona przez nowoczesny odcinek E10, który jest również przepiękny krajobrazowo. Ustawiamy się przy E10 robiąc zdjęcia lamom, które biegają tu bez żadnego nadzoru wbiegając na drogę i radośnie hasając po poboczu:) W kilka minut łapiemy transport do samego Leknes. Driverem okazuje się Norweg, który niemal całe życie spędził w pracy za granicą. Dowiadujemy się trochę o metodach hodowli ryb, które norwescy specjaliści przenosili do całej Azji Płd-Wschodniej, która zawsze cierpiała na niedobór żywności.Opowiadał nam też o jego najcieplejszym lecie na Spitsbergenie(opowieści o ruskim samogonie nie było końca), mówił chyba o +17 stopniach Celsjusza-to naprawdę upał, bo najwyższa temperatura zanotowana tam kiedykolwiek to +22 stopnie. Pod znakiem tego typu opowieści upłynęło nam jakieś 250 km drogi do Leknes, do którego nasz kierowca jechał w celach rozrywkowych, na festiwal country. W Leknes jest również małe lotnisko przyjmujące awionetki, którymi można się stąd dostać np. do Tromso, czy Bodo.W tym miasteczku mamy małą sprzeczkę-Ewa chce koniecznie znaleźć super-extra-mega miejsce do spania, tzn. najlepiej na jakiejś plaży, czy urwisku:D ja natomiast mam dość całodziennej jazdy i wszystko mam w dupie:) ostatecznie Ewa znajduje swoje miejsce marzeń, które faktycznie jest piękne:) Idziemy na spacer, robimy kilka fotek, wstęp na wszystkie eventy country niestety płatny i droższy niż koszty 3 ostatnich dni spędzonych tutaj. Spotykamy również Polaka pracującego przy obsłudze wesołego miasteczka. Wyraźnie brakuje mu normalnej rozmowy, bo po kilku minutach rozmowy nadal nie chce nas puścić:))W końcu idziemy spać, a ta noc jest jednym z najcięższych doświadczeń w Norge.Było tak zimno, że prawie wyszedłem na zewnątrz, żeby pobiegać. Next time pewnie tak zrobię, zamiast męczyć się w namiocie, zamarzając. No ale po każdej nocy, przychodzi dzień:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 20 wpisów20 2 komentarze2 68 zdjęć68 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.08.2010 - 06.09.2010