Budzimy się w innej rzeczywistości, bo podczas nocy spadł śnieg, dla nas to nieajlepszy omen, choć widok ciekawy:) Po porannej toalecie i herbacie próbujemy wrócić do Bjerkvik stopem, ale nie zatrzymuje się kompletnie nic. W końcu prosimy o pomoc naszego rosyjskiego kolegę, który decyduje się na podrzucenie nas do centrum, mając coś do załatwienia. Prowadzi na granicy bezpieczeństwa, ale tym razem się tym bardzo nie przejmujemy, bo spieszymy się do banku,żeby wymienić kasę. W banku czeka na nas ciekawa niespodzianka - prowizja za wymianę waluty wynosi 50 zł:D. Odwiedzamy market i odzywamy się do Kasi. Kasia zaprasza nas do swojego norweskiego kolegi, który jest już po 50tce, ale wciąż młody duchem. Często bywa w hotelu, w którym pracuje Kasia i należy do najnormalniejszych gości, tonując zachowania mniej eleganckich osób. Ma duży dom i może nas przenocować tę jedną noc.Pijemy winko, rozmawiamy o pierdołach:) Idziemy nawet razem na imprezę do hotelu, gdzie czujemy się już prawie jak w domu:). Gramy nawet w kalambury ze szwedzkimi kolegami Eyvinda, którego firma organizuje tu wielką korporacyjną balangę. Niektórzy mówią że wydali tego wieczora, ponad 2000 NK, czyli więcej niż kosztuje nas cała nasza 2tygodniowa podróż :)