Wybudzona ze snu Ewa nie zgadza się na spacer w kierunku domu Mortena. Ja się upieram, to jakieś 10 przystanków autobusowych, przecież i tak to ja noszę bagaże:) ! No nic, płacimy więc !!30 zł!! za bilet autobusowy i docieramy na przystanek Mortena. To bardzo ciepły, miły facet. Wita nas uśmiechem i niemal od razu prowadzi do siebie, widząc po nie do końca prostych uśmiechach, że wymagamy chwili oddechu. Długi prysznic w naprawdę fajnym apartamencie i czujemy, że wracamy do cywilizacji:) Morten opowiada nam o swoich zainteresowaniach, życiu tutaj.Jest obecnie bezrobotny i pobiera około 7000 NK/miesiąc zasiłku. Starcza mu to w zupełności na życie,spotkania ze znajomymi,opłaty.Jest jednym z rekordzistów couchsurfingu, przenocował ponad kilkaset osób. Postanawiamy się odwdzięczyć za gościnę i proponujemy spaghetti, które przyrządzam po mistrzowsku. Mamy też ze sobą trochę wódki, więc częstujemy nią również. Oglądamy film Romana Polańskiego Ghost Writer, którego nikt z nas nie widział i rozmawiamy o sztuce medytacji, podróżowaniu, marzeniach. Bardzo miły wieczór-szkoda, że rano musimy gnać dalej na północ. U Mortena udaje nam się załatwić jeszcze jedną MegaSprawę, czyli bilet północ-południe pociągiem, po 200 zł/os. to naprawdę taki low-cost na Norwegię, jakby do Stanów Zjednoczonych polecieć za 500 zł. w obie strony:)) Ten bilet oznacza, że będziemy mogli spędzić kilka fajnych dni na północy Norwegii, która jest ponoć najpiękniejsza..:)