Geoblog.pl    tomoviator    Podróże    Norwegia 2010 autostopem:)    Dombas - kryzys współpracy i pogody
Zwiń mapę
2010
27
sie

Dombas - kryzys współpracy i pogody

 
Norwegia
Norwegia, Dombås
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1724 km
 
W miejscowości Otta, na rozstaju dróg gdzie zostawił nas Gregg uznaliśmy że należy nam się nagroda za pokonaną trasę. Rzucamy plecaki na ziemię i odpoczywamy. Nieopodal stoi Statoil, którego kibel jest lepiej wyposażony niż moja Honda:)) uzupełniam zapasy wody i ruszamy na naszą trasę na północ w kierunku miasteczka Dombas. Łapiemy całkiem luksusowego stopa - wiezie nas Mercedesem starszy Norweg i opowiada nam o farmach, które zakładał przez całe życie. Zdaje się, że to ciekawe źródło zarobku, natomiast wymagające sporego wysiłku, wczesnego wstawania, pracy na zewnątrz przez niemal cały rok. Dojeżdżamy do Dombas około 18 i bardzo nie chcemy tu zostać. Od naszego kierowcy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy dość wysoko n.p.m. To źle rokuje, już teraz jest naprawdę zimno. Niestety mamy po raz kolejny problem z transportem. Ściemnia się, aut na drodze jest jak na lekarstwo. Na domiar złego, mimo niezłej miejscówki - zatoczka, kierowcy widząc nas wręcz przyspieszają. Nadchodzi czas decyzji - musimy tu nocować. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli że przyjdzie nam nocować na ponad 1000 m.n.p.m. w okolicy dwóch terenów lodowcowych to byśmy się mocno zastanowili nad zmianą trasy:))niestety głupota boli i musimy sobie poradzić inaczej. Po kłótni dotyczącej miejsca rozbicia namiotu uznajemy że czas odwrócić nieszczęsną kartę i idziemy po wrzątek do sąsiednich chat. Ludzie są bardzo mili: dostajemy bidon wypełniony po brzegi wrzątkiem i gospodyni nalega, żebyśmy go zatrzymali. Jest już prawie ciemno, kiedy jemy obiadokolację: pomidorowa z torebki + kanapki z dżemem i miodem.Temperatura wewnątrz namiotu jest niewiele lepsza od tej na zewnątrz. Mimo solidnego zagrzania się ciepłymi napojami, czujemy że noc będzie ciężka. Po pobudce około 2, nie śpię już prawie w ogóle. Mróz jest bardzo dokuczliwy, a rano okazuje się że wszędzie dookoła mamy szron. Wstajemy bardzo wcześnie, głównie dlatego że nie ma sensu leżeć dalej i marznąć w namiocie:) Wstaje nowy dzień i mamy nadzieję, że uda się dotrzeć do upragnionego Trondheim, gdzie czeka na nas już Morten, nasz couchsurfingowy host.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 20 wpisów20 2 komentarze2 68 zdjęć68 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.08.2010 - 06.09.2010